Do 19.09 dostęp do tego artykułu mają tylko subskrybenci Lekcji Niepokonanych. Od 20 artykuł będzie dostępny dla wszystkich.
Na dobry start historia o niezmąconym spokoju
W ubiegłym tygodniu na jednym ze spotkań biznesu, podeszła do mnie dwójka bardzo młodych ludzi, którzy właśnie rozpoczęli swoją wydaje się pierwszą działalność. Fajni, pełni energii, uśmiechnięci i otwarci, chłonni wiedzy od tych, którzy już w jakimś biznesie funkcjonują i już coś biznesowego za nimi.
W trakcie rozmowy zadali mi najprostsze, a zarazem najczęstsze pytanie, które pojawia się na biznesowych startach. Skąd wziąć pieniądze, aby zacząć?
Przez chwilę patrzyłem na Nich i uśmiechałem się sam do siebie, bo identyczne pytanie zadawałem sobie kilkanaście lat temu. I byłem absolutnie w tym samym momencie co Oni. To był bardzo dobry czas, kiedy większość rzeczy mimo wszystko była „prosta”. Tak, tak, wstawiłem cudzysłów, bo to pewna przenośnia, którą zamierzam rozwinąć. Prostota polegała na tym, że nie miałem nic do stracenia, a do zyskania niemalże wszystko, o czym wtedy marzyłem.
I zdałem sobie sprawę, że Oni właśnie wygrywają swoje marzenia. Robią teraz dokładnie to, co najważniejsze – zadają pytanie. Najprostsze, bez żadnych obaw, bez owijania w bawełnę. Po prostu pytają wprost o to, czego potrzebują.
A później przyszła refleksja o odwadze, o tym, że są właśnie w tym miejscu, gdzie od innych ludzi można się tak wiele dowiedzieć, sprawdzić swój pomysł i dziesiątki innych rzeczy, które stanowią wartość na każdym etapie biznesowych dróg. I tylko jedna myśl zaprzątała ten obrazek – na jak długo Im tak zostanie.
Bo w jaki inny sposób można w miarę szybko i skutecznie dojść do celu, jak nie poprzez zadanie właściwych pytań, właściwym ludziom we właściwym czasie?
Kiedy przychodzi ocena
Jednym z największych „przeszkadzaczy” w rozwoju i tym osobistym i tym biznesowym jest fakt, że boimy się krytyki, że zostaniemy ocenieni. To właśnie przez ocenę, ludzie często nie podejmują działań, nie zadają prostych pytań, które w bardzo oczywisty sposób mogłyby doprowadzić ich do miejsc, do których chcą dojść.
Według mnie można wyróżnić trzy takie myśli, które przychodzą nam do głowy i zabierają szanse, które są w zasięgu ręki. Myśli, które nie tylko nie mają racji bytu, ale jednocześnie ograniczają możliwości i zmniejszają skuteczność.
- Co powiedzą o mnie inni ludzie, kiedy zapytam o taką „oczywistą oczywistość”?
- A jak to bez sensu, co zamierzam zrobić, to co wtedy?
- Jeżeli będę niewystarczająco dobrze przygotowany, może się nie udać.
Co naprawdę kryje się za tymi pytaniami
Z mojego doświadczenia wynika, że głównym powodem takich pytań w naszej głowie jest to, że wydaje nam się, że już sporo wiemy i banalne wydawałoby się pytania są nie na miejscu. Bo kiedy przeszliśmy już pewną drogę w biznesie, bardziej wymagające jest zadawanie prostych pytań. Albo wydaje nam się, że są rzeczy, które wszyscy wiedzą, a my czasami nie znamy odpowiedzi na nie i wstyd nam pokazać to przed innymi. I wtedy zaczynamy analizować sprawy, których analizować często nie warto. I właśnie wtedy często martwimy się sprawami, którymi martwić się zupełnie nie należy.
Bo jeżeli jesteśmy już w biznesie lat 5, 7, 10 czy więcej lat, to przecież powinniśmy znać odpowiedzi na większość biznesowych pytań. A jak ich nie znamy, to źle o nas świadczy i nasi partnerzy mogą odebrać to jako niebezpieczeństwo współpracy z nami. Ba, nie tylko partnerzy, a nawet my sami.
Tylko, czy to na pewno prawda, że będąc długo w biznesie powinniśmy znać odpowiedzi na większość pytań, które się w nim pojawiają?
A ja chciałbym się zmierzyć z myśleniem, że w biznesie wygrywają Ci, którzy „wszystko wiedzą”. I od razu nadmienię, że nie jest to mój wymysł na potrzeby artykułu. To moje prywatne doświadczenie, jak również doświadczenie wielu rozmów z ludźmi, którzy dopiero kiedy nikt nie słyszy są gotowi zapytać o to, o co chodzi w takiej czy innej sprawie.
Jak sobie radzić z poczuciem niewiedzy i konsekwencją oceny
Przede wszystkim warto sobie zdać sprawę, że wszyscy jesteśmy dokładnie w takiej samej sytuacji. Że niemalże wszyscy zadajemy sobie te same pytania. Że niemalże wszyscy doświadczamy zdarzeń, w których wszyscy wiedzą, a my jedni nie. To zwyczajnie w świecie trzeba zaakceptować, bo tak po prostu jest i tyle w tym temacie.
Spójrzmy na historię dwójki ze spotkania biznesowego. Zadali najprostsze pytanie, które może doprowadzić ich do celu. Zależy im, aby znać odpowiedź. Nie przejmują się tym, że nie wiedzą, bo na tym etapie dają sobie prawo do niewiedzy.
A dlaczego takiego prawa nie mają sobie dawać wszyscy? Czy etap ma decydować o tym, czy działamy mądrzej czy też wybieramy trudniejsze rozwiązania?
Proste odpowiedzi są najlepsze
Oto kilka wskazówek, jak to działa u mnie i co się dzieje, kiedy zwycięża doświadczenie i rozsądek.
Przede wszystkim nie ma głupich pytań. Kiedy zaczynamy analizować pytania, i zaczynamy w głowie je układać i formułować w niby zgrabne wypowiedzi, faktycznie często powstają z tego dziwolągi, które tylko zaciemniają obraz zamiast go rozjaśnić. Bo wtedy często ludzie szukają w nich nie tylko dobrze zadanych i właściwych pytań, ale również potwierdzenia tego, że są mądrzy.
A gdyby tak zaakceptować fakt, że mądrość leży właśnie w zadawaniu pytań, a nie dowartościowywaniu swojego ego? Do czego potrzeba nam odczucie, że nasze pytanie nie są głupie? Jeżeli prowadzi do celu, który mamy jasno wytyczony, na pewno nic takiego się nie przydarzy. Na pewno będzie tym, które powinno zostać wypowiedziane.
Czy naprawdę nie mamy prawa czegoś nie wiedzieć? A Ty kogo bardziej doceniasz, tego który dopyta i zrobi dobrze, czy tego, który pokiwa, że wie i potrafi, a następnie walnie gafę, bo nie dopytał, jednak na etapie rozmowy „grał twardziela”.
A miałeś taki moment w życiu, że zastanawiałeś się czy coś powiedzieć, a za chwilę ktoś był pierwszy i powiedział to samo i okazało się, że to było najlepsze pytanie? Ja miałem tak nie raz.
A jeszcze z innej strony. A nawet jeżeli pytanie jest takie, które ktoś inny zbędzie komentarzem (choć to być może jakaś skrajność) – „wstydziłbyś się o to pytać”. To co się wtedy wydarzy? Zaczerwienisz się na 5 minut. I co dalej? A według mnie właśnie w takich momentach należy powiedzieć, że tak się zdarzyło, że akurat tego nie wiesz, a byłoby idealnie znać dobrą odpowiedź. Jak wtedy zareagują inni, nawet Ci, którzy się uśmiechnęli na ułamek sekundy. Będą się z Ciebie śmiać dalej? Mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne, że odpowiedzą na pytanie jako specjaliści. A wtedy co się wydarza? Tak, tak. Możesz otrzymać o wiele więcej niż pytasz. Bo wejście w rolę eksperta podnosi w oczach ludzi wartość samego siebie. I uwaga. Nie oceniam tego jako złe. Wręcz przeciwnie. Jeżeli masz jakąś wiedzę, dziel się. I jeżeli tak się zdarzy, zobacz sam, że cała sytuacja z niby „głupim pytaniem” przestaje istnieć, bo zmienia się kierunek myślenia, z uśmiechu na realną pomoc.
Zmieniaj kierunki myślenia, to jest według mnie właśnie odpowiedź na pytanie, jak sobie radzić z tym wstydem niby „niemądrych pytań”.
A wiesz co pomyślą sobie ludzie, kiedy zapytasz o taką „niewłaściwą” rzecz. Myśl trwa tylko chwilę to pierwsza sprawa. A druga to taka, że ludzie również zaczną myśleć – co powiedzieć w takiej sytuacji i również będą szukali właściwych słów, aby nie wypaść źle. Więc myślą dokładnie to samo co i Ty.
Jednak jest coś o wiele ważniejszego. Aby martwić się tym co mówisz, musiałbyś dotykać emocji innych. Kiedy zadajesz pytania związane z pozyskaniem informacji i nawet jak innym wydają się one śmieszne – trwają tylko chwilę i ulatują. One nie zostają na dłużej. Po prostu znikają. Nikt o nich już za chwilę nie pamięta, bo takie pytanie nie dotykają człowieka.
Każdy myśli o tym samym co i Ty. Jak najlepiej wypaść. Więc skoro tak jest, pytaj śmiało i nie martw się, że trzeba się wstydzić tym czego nie wiesz. To jest naturalne a zdecydowanie pytań jest zaletą a nie wadą.
Drugie pytanie dotyczyło sensu robienia czegoś. Jak często robisz w biznesie, czy w ważnych dla siebie sprawach coś bez sensu? Są w ogóle takie chwile? Według mnie to takie potoczne powiedzonko, które często nadaje znaczenie odwrotne temu co ważne. Jeżeli próbujesz czegoś, poszukujesz rozwiązań – to nigdy nie jest bez sensu. Co najwyżej może nie przynieść zamierzonego efektu, więc jest elementem drogi, ale na pewno nie jest bez sensu. Moja wskazówka – po prostu wyrzuć ze swojego słownika takie sformułowanie, a jak się złapiesz na takim określeniu czegoś co robisz, od razu pamiętaj o tym, że to zupełna abstrakcja, to nie prawda. Ludzie nigdy nie robią z założenia czegoś bez sensu. I Ty również. Kiedy przychodzi taka myśl, nie umniejszaj sobie. Poszukaj po prostu innego rozwiązania.
I jest ta trzecia myśl o bardzo dobrym przygotowaniu do startu, że wszystko musi być dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Wiesz kiedy najczęściej się nie udaje? Właśnie wtedy, kiedy próbujesz wystartować „na gotowo”. Czyli wtedy, kiedy wszystko będzie idealnie. Nie ma takiego momentu, że jest idealnie. Zawsze jest coś nad czym należy popracować, co należy doskonalić.
Dlatego też często używam takiego sformułowania, które zasłyszałem i od razu dla siebie zabrałem.
Lepszy koślawy sukces niż perfekcyjna porażka. To celna myśl, która bardzo prawdziwie wskazuje, że warto zaczynać nie czekając na doskonałość, którą zdobywa się latami, a i tak cały czas coś jest jeszcze do poprawienia, do ulepszenia.
Jestem przekonany, że o wiele bardziej może się nie udać, kiedy chcesz uruchomić coś mając wszystko, bo wtedy często czekasz i czekasz, aż tracisz cierpliwość, bo ideał jest zbyt daleko. I przykład z rozmowy na spotkaniu biznesowym. Dwójka młodych ludzi, którzy ze mną rozmawiali miała wszystko, aby wystartować. Im na początku nie potrzebne były pieniądze. Bo co prawda sprzęt do produkcji swojej usługi mieli z niższej półki, jednak czekanie na sprzęt, którzy mają profesjonaliści, aby rozpocząć, może spowodować, że początek nigdy nie nastąpi. Na szczęście Oni już o tym wiedzą.
Zacznij z tym co masz. Jeżeli nawet nie jesteś wystarczająco przygotowany, to określ niżej pozycjonowaną usługę, tę w której po prostu lepiej się czujesz. Taką, która na starcie nie będzie krzyczała do Ciebie, że musisz więcej. Rozwój poległa właśnie na tym, że każdego dnia, tygodnia, miesiąca czy roku robisz kolejne kroki. A to co było na starcie zostawiasz za sobą, często zapominając, że aby zacząć używałeś najprostszych sprzętów i rozwiązań. Oczywiście efekt zawsze jest inny, jednak właśnie tak jak w każdej drodze na jakiś wierzchołek czy szczyt trzeba pokonać kilka etapów. Każdy etap jest zazwyczaj bardziej doskonały, bo jest efektem doświadczeń, prób i błędów. I warto o tym pamiętać nie tylko kiedy startujemy, ale również wtedy kiedy rozwijamy usługę, która już istnieje.
Pamiętaj o tym, a tych którzy zaczynają dopinguj do tego, aby nie czekali na dotację, aby zacząć, bo może wystarczy zacząć, aby otrzymać dotację.
Krótkie podsumowanie o konsekwencjach
Paradoksalnie największe konsekwencje są właśnie wtedy, kiedy za naszych przewodników obieramy niewspierające myśli czyli te, które nie dbają o nasze dobre samopoczucie. Na przykład lepiej nic nie powiem, bo się jeszcze zbłaźnię. Właśnie nie. Dokładnie odwrotnie. Kiedy nic nie mówisz, zostajesz w tyle.
Nie bój się mówić, pytać. Ludzie nie śmieją się nigdy z pytań. Ludzie nie przejmują się słowami, które czasami padają „z sali” i są inne niż wszystkie. Owszem one zwracają uwagę, jednak tylko na chwilę. Później ulatują.
A Ty jeżeli się obawiasz zupełnie niepotrzebnie, słuchając swoich niewspierających myśli ponosisz konsekwencje i stoisz w miejscu. Dostrzegasz tę zależność? To jeszcze raz na dobre, wspierające zakończenie.
- Co powiedzą o mnie inni ludzie, kiedy zapytam o taką „oczywistą oczywistość”?
Najczęściej nie powiedzą nic. Jednak nawet, jak to się zdarzy, to nie jest ważne co inni powiedzą, bo konsekwencje są najczęściej wtedy, kiedy nie pytasz. - A jak to bez sensu, co chcę zrobić, to co wtedy?
Nikt nie zaczyna działać w bezsensownych tematach. Zawsze wierzymy, że to ma sens. Może się nie udać, ale to tylko znak, że trzeba szukać dalej. A największy sensem takiej sytuacji jest to, że już wiesz czego nie robić. - Jeżeli będę niewystarczająco dobrze przygotowany, może się nie udać.
Nigdy nie jesteśmy przygotowani wystarczająco dobrze. I zupełnie nie w tym rzecz. Cała tajemnica tkwi w tym, że coś poznajemy i doskonalimy. Kiedy widzimy, my i inni, jak coś rośnie – znaczenie ważności i doskonałości nadaje się jakby samo. Bycie przygotowanym do czegoś głównie polega na tym, aby być gotowym zrobić pierwszy krok.
Niewiedza jest naturalna. Każdego dnia jesteśmy coraz mądrzejsi. Najczęściej oceniamy siebie sami, a nie inni nas. Jeśli to zapamiętasz, jesteś na prostej do tego, aby całkiem nieźle radzić sobie z krytyką. A to ogromny krok, aby dbać o siebie i swoje naprawdę dobre samopoczucie.
A przecież, łatwiej ruszyć w każdą drogę kiedy czujemy się dobrze z samym sobą.