Początek drogi
Jest rok 1994, a ja od ponad 13 lat uczę się gry na gitarze. Wszystko zaczęło się dokładnie kiedy miałem 6 lat. I od tamtego czasu niemalże każdego dnia ćwiczę gamy, wprawki i na początku proste, a z czasem coraz trudniejsze utwory.
Nie rozpocząłem nauki gry dlatego, że to było marzenie mojego życia. Miałem wtedy tak niewiele lat, a o tym, że „będę” muzykiem zadecydowali moi Rodzice. Jak postanowili tak się stało. Przynajmniej w zakresie rozpoczęcia mojej edukacji.
I tak oto młody, a nawet bardzo młody człowiek zaczyna ćwiczyć swoją cierpliwość poprzez przeznaczanie kawałka każdego dnia na trening (ćwiczenia gry na instrumencie). Systematyczność i cierpliwość kiedy masz lat mniej niż 12 jest naprawdę wymagająca, nie tylko dla dziecka, jak również dla dorosłego, który go wspiera.
Z czasem moje umiejętności rosną, a apetyt nauczycieli i otoczenia na moje „więcej” rośnie. Otrzymuje coraz ambitniejsze utwory, uczestniczę w koncertach muzycznych, spotkaniach, akademiach, wystąpieniach. Wsiąkam w ten klimat, który jest nasycony muzyką i wszystkim co jest z nią związane – po brzegi.
Właśnie wtedy (dzisiaj tak myślę z perspektywy czasu) budzi się:
- wrażliwość na świat – muzyka pobudza wszystkie zmysły, wymaga koncentracji, uważności oraz wczucia się w to co słyszalne tylko dla duszy ;
- cierpliwość na to, że trzeba czasu, aby rosły umiejętności – eskalacja godzin wraz z upływem czasu jest tak ogromna, że zdarza się, że poświęcam na codzienne granie nawet 6-8 godzin (zwłaszcza przed egzaminami);
- odwaga do wystąpień publicznych – egzaminy przed komisją w szkole muzycznej są co najmniej 2 razy w roku, a często częściej.
I tak wszystko wygląda przez 13 lat. Czy to długo? Pewnie odpowiedź jak zawsze brzmi: to zależy.
Niemniej jednak w ostatniej klasie maturalnej podejmuję decyzję (nie jestem przekonany, że wynikającą z serca), że przygotowuję się do egzaminów do konserwatorium w Poznaniu. Czyli będę muzykiem gitarzystą.
Wszystko przyspiesza. Wszystko – znaczy ćwiczenie i wyjazdy do Poznania na konsultacje z profesorami.
Inna perspektywa
Równocześnie w międzyczasie, ok. 3 lat przed klasą maturalną rozpoczyna się moja przygoda z przywództwem. Jestem zapatrzony w harcerskich przewodników. W to, co dają innym. W wartości, które towarzyszą im każdego dnia. Imponuje mi ich niezłomność, odwaga i świat pełen przygód, którego doświadczają i przez który prowadzą innych ludzi.
Rozwijam się również w harcerstwie poznając świat z zupełnie innej perspektywy. Z perspektywy błądzenia po bezdrożach, dbałości i koncentracji na ludziach i ich potrzebach oraz rozwoju kompetencji bycia liderem.
I żyję w tych dwóch światach. Pierwszym, do którego jestem przyzwyczajony, którym jestem przesiąknięty. Światem, na który przeznaczyłem tak wiele lat swojego życia, który jest społecznie akceptowalny, bo przecież tyle lat nauki za mną i teraz należy coś ważnego z tym zrobić.
I żyję też w tym drugim świecie. Jak niektórzy mówią „chłopców, którzy biegają w krótkich spodenkach po lesie”. Bo tak to z boku często wygląda. W świecie, który pociąga mnie, bo tam jestem odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale również za wielu innych ludzi. Tam jestem najbardziej sobą, bo nie muszę poświęcać godzin na trening umiejętności. Nie muszę, bo tam poświęcam zdecydowanie więcej czasu zupełnie nie traktując tego jak trening, tylko jak przeżywanie, doświadczanie. I tam z pełną świadomością każdego dnia trenuję ciesząc się tym jak dziecko.
Decyzja
I przychodzi dzień przed egzaminem do konserwatorium. Dzień, w którym zbieram się na całą odwagę jaką w sobie mam i oznajmiam Rodzicom i otoczeniu, że nie jadę do Poznania i nie przystępuję do egzaminów.
Wszyscy rozczarowani: Rodzice, bo inwestowali nadzieję, czas i pieniądze w moją edukację, wyjazdy, konsultacje i masę innych spraw. Otoczenie, bo przecież co ja teraz będę robił, kiedy szkoła muzyczna przygotowywała mnie do bycia muzykiem. I ja sam trochę rozczarowany sobą, że to przecież 13 lat życia, które właśnie postanawiam zmienić, a może „zmarnować”?
Jednak coś w środku jest silniejsze. Jednak coś w środku powiedziało:
Stań przeciw wszystkiemu co nie jest Twoje! Wybierz to co najbliższe Twojemu sercu!
I wybrałem. Nie pojechałem na studia muzyczne i tym samym ich nie rozpocząłem i „zaprzepaściłem” karierę muzyka gitarzysty, artysty.
Dlaczego Ci o tym wszystkim opowiadam?
- Bo wiem ile kosztowało mnie to, aby zmienić wszystko czego oczekiwali ludzie dookoła.
- Wiem, jak wielkie oczekiwania wiązali ludzie z mojego otoczenia z tym co robiłem.
- I wiem również, co się wydarzyło dalej po podjęciu takiej właśnie decyzji.
To była jedna z historii, która zmieniła całe moje życie. Absolutnie, właśnie tam zmieniłem kierunek. Kierunek, który wydawało się, że jest nie zmienialny.
Spójrz na swoje decyzje
A Ty?
Może i Ty jesteś właśnie w takiej historii, zakopany po uszy w presję otoczenia, czasu i zobowiązań? W sytuację, która wydaje się, że jest zbyt skomplikowana, aby podjąć decyzję o jej zmianie.
Naturalne dla wszystkich jest to, że w podejmowaniu ważnych decyzji towarzyszy nam strach i obawa przed tym, co będzie tam za zakrętem drogi, którego nie widać. To naturalne reakcje.
Jednak zawsze mamy do wyboru albo odważyć się, albo nigdy nie dowiedzieć się, jak może wyglądać nasze życie, gdybyśmy wybrali coś innego.
Chcę przekazać Ci lekcje o wadze świadomości. To ona pozawala nam podejmować trudne decyzje. A może zupełnie inaczej. To ona pozwala nam na początku zauważyć co mamy w swoim sercu, a później zmierzyć się z decyzją.
Decyzje, które podejmujemy bez uważności, przerobienia w strachu i odwadze zazwyczaj kończą się na przebywaniu tylko w strachu i obawie. Ja również wtedy, kiedy podejmowałem decyzję w tym jednym dniu, przygotowywałem się na komunikat do świata, że wszystko zmieniam. Bałem się i jednocześnie cieszyłem. Nosiłem w sobie wiele obaw i projekcji co się wydarzy. Wtedy zrobiłem tak, bo postanowiłem, że ruszę za tym co mi podpowiadało serce, na przeciw wszystkiego czego domagał się rozum i otoczenia. Dzisiaj wiem, że im bliżej jesteśmy strachu, tym staje się on mniejszy.
Dzielę się z Tobą tym wszystkim, nie dlatego, że chcę Ci pokazać, że wybrałem właściwie, że moje życie jest lepsze niżby mogło być. Zupełnie nie dlatego. Moje życie jest moje, odpowiadam za nie. Mam takie wiele za co mogę być Wdzięczny każdego dnia – i jestem. I gdybym postąpił wtedy inaczej, pewnie dzisiaj miałbym co innego. Nie gorszego, lepszego – tylko innego.
Jednak to co dzisiaj widzę jako najcenniejsze, to fakt, że wybrałem to co było absolutnie moje.
I lekcja, która przychodzi mi na myśl, to to, że najgorszą według mnie rzeczą, jaką można zrobić, to pozwolić na to, aby decyzje za nasze życie podejmowali inni ludzie, którzy czegoś oczekują. Niezależnie od tego kim są ci ludzie. Oczekiwania innych, to ich projekcje na życie. A przecież odpowiedzialność za siebie ponosimy sami. Sami również doświadczamy własnych decyzji.
Zawsze jest tak samo. Jeżeli spełniasz oczekiwania innych, w końcu Twoje serce zacznie się upominać o Ciebie. Ciebie prawdziwego.
Wszystko inaczej czyli o odwadze
Tamta decyzja z mojego życia, była pierwszą kiedy zrobiłem inaczej niż wszystko dookoła krzyczało. Bo tak było. Wszystko mówiło – zrób inaczej. Marnujesz wszystko co budowałeś przez tak wiele lat.
Jednak ja już wtedy wiedziałem, że to nie było prawdziwe moje.
Moje były na pewno 3 rzeczy, które obudziły się wtedy:
- wrażliwość na świat;
- cierpliwość na czas;
- odwaga do stawania przed innymi i dzielenia się tym co mam.
To było naprawdę moje. I zostało na zawsze. Wierzę, że gdzie bym nie był i co bym nie robił, te 3 rzeczy i tak by się we mnie prędzej czy później obudziły.
Tak samo może być u Ciebie.
- Co się w Tobie pięknie obudziło, a czego dzisiaj nie wykorzystujesz, bo znalazłeś swoje wymówki?
- Co musi się wydarzyć, abyś się odważył na bycie sobą i uruchomienie tego, co jest najbardziej prawdziwe w Tobie?
- Kiedy czujesz się najbardziej szczęśliwy i czy właśnie to jest Twoim prawdziwym życiem czy tylko dodatkiem do czegoś zupełnie innego, imitującego „życie”?
I najważniejsze przesłanie tego artykułu, które może zmienić naprawdę wszystko. Jeżeli jesteś ciekawy jakie jest to jedno zdanie, które może uruchomić odwagę na całe życie, to teraz skoncentruj się, przyjmij i zrób z nim, to co uważasz za dobre właśnie dla Ciebie.
To jedno zdanie brzmi:
Tylko jeden raz jest trudniej. Później to tylko powtórki.
Tak jest absolutnie ze wszystkim. Nawet z tymi najbardziej wymagającymi rzeczami, sprawami, historiami.
Wszystko ukryte jest pod historią pierwszego razu. Drugi jest już tylko lepszą wersją pierwszego. Wiesz o czym piszę? Rozumiesz, co chcę Ci przekazać?
Wszystko mieści się w gotowości na pierwszy ruch i świadomości, że jest to przepustka do zmiany wszystkiego co pojawi się na Twojej drodze.
Piszę o tym, bo wtedy w 1994 roku ja otworzyłem sobie drzwi do prawa i możliwości bycia tym kim jestem. I one nigdy już się nie zamknęły.
Owszem, te drzwi przymykają się co jakiś czas, jednak wiem już jak to działa i co za nimi stoi, kiedy je otwieram na nowo. I wiem, jak je otwierać.