Żyj dla siebie, nie dla banku – 6 błędów, które zrobiły ze mnie “niewolnika banków”.

BIZNES FINANSE

06 sierpnia 2018

Nie wiem jak jest u Ciebie, ale ja od ponad 7 lat nie pracuję dla siebie tylko dla banku! Przynajmniej dzisiaj odnoszę takie wrażenie i coraz częściej odczuwam z tego powodu frustrację i niezadowolenie. Nie od samego początku myślałem o tym, w ten sposób, jednak perspektywa czasu, zmieniła moją percepcję.

Chciałbym się z Tobą podzielić 6 błędami, które mam wrażenie, że zrobiły ze mnie niewolnika banków na długie lata. I jeżeli nie zmienię niektórych nawyków oraz myślenia o wybranych sprawach finansowych, to pewnie jeszcze długo będzie trwała taka sytaucja, bo aż do roku 2036 – kiedy to, będe miał 61 lat, i spłacę ostatnią ratę kredytu. A do tego momentu będę czuł, że muszę pracować dla kogoś. I będę sobie myślał, że kiedyś przyjdzie czas, że w końcu zacznę tak naprawdę pracować dla siebie.

No właśnie, w końcu zacznę pracować dla siebie. Może bardziej chciałbym powiedzieć, że w końcu będę wolny. Bo jak będę miał 61 lat, to już będzie schyłek mojej pracy. A tak naprawdę, to zdecydowanie, chciałbym wtedy od dawna pracować tylko dla przyjemności.

yj dla siebie, nie dla banku!

Ale od początku. Zacznę od kilku faktów, które doprowadziły mnie właśnie do miejsca, w którym poczułem się jak bankowy niewolnik. Opowiem Ci o tym, bo być może idziesz, lub wkraczasz na podobną ścieżkę, i coś z tego o czym pisze wyda Ci się podobne, do tego co Ty masz u siebie i może znajdziesz lepsze rozwiązania inspirując się moimi rozwiązaniami, albo po prostu uznasz, że i tak wiesz lepiej – tego nie można wykluczyć i zrobisz tak samo jak ja.

Błąd nr 1 – zarabiam więcej i zbyt szybko wchodzę w dobrobyt.

Kiedy uruchomiłem pierwszy biznes, moje życie finansowe bardzo szybko zacząło nabierać innego wymiaru, tzn. zaczęło żyć mi się lepiej. Moje zarobki wzrosły znacząco. Co prawda kredyty, które wziąłem na siebie, aby uruchomić pierwszy biznes, miały zostać spłacone w przeciągu 7 najbliższych lat, i w trakcie tego czasu, miałem również bezpiecznie funkcjonować finansowo utrzymując swoją rodzinę. I tak właśnie się stało. Żyłem na dobrym poziomie, a w biznes zostały wpisane zaciągnięte zobowiązania wobec banków, więc w tych 7 latach nie odczuwałem obciążenia finansowego, ponieważ kredyty po prostu schodziły systematycznie w zleceniu stałym z konta biznesu prowadzonego przeze mnie.
Wszystko szło bardzo dobrze, kredyty się “spłacały”, ja miałem trochę więcej pomysłów, powstał drugi biznes i kolejny. Przychody i dochód również zaczęły się zmieniać. Poczułem wtedy, że mogę żyć inaczej, mogę zbudować większy dom, mogę zmienić auto na lepsze, mogę jeździć na lepszy wakacje, mogę kupować droższe ubrania czyli taki klasyk. Na razie nie wynikam, czy to było mi potrzebne, o tym opowiem później. Wtedy po prostu poczułem, że chcę podnieść swoją stopę życiową.
Oczywiście nie zarabiałem tyle, aby to wszystko się wydarzyło tak od razu. Jednak moja historia w banku i moje wyniki dawały mi spore możliwości, aby zrealizować swoje “marzenia”. Historia w banku i możliwości wyglądały tak, jakby faktycznie było mnie na to wszystko stać.

Jak poczułem tak zrobiłem. Poszedłem do banku i sprawdziłem swoje możliwości. Bank z ogromnym zaangażowaniem i radością zaproponował mi kredyt hipoteczny – bo zacząłem od działki pod budowę domu.
I tutaj taki mały jeszcze stop. Kiedy prowadzisz biznes, na Twojej drodze pojawia się wielu ludzi, którzy odkrywają nowe dla Ciebie możliwości. I u mnie było tak samo. Pojawili się ludzie z banków, którzy byli moimi klientami. Oni zupełnie w dobrej wierze, ze szczerego serca pomogli mi załatwić kredyty. Jednak dzisiaj proponuję Ci – sprawdź więcej niż 7 banków, będziesz miał naprawdę w czym wybierać. Jeżeli masz dobrą sytuację, każdy bank chętnie Ci udzieli kredytu. A ja wtedy nie pomyślałem o tym, i zaufałem pierwszemu bankowi, od znajomego klienta. Może to było najlepsze rozwiązanie, a może nie, tego nie wiem. Jednak dzisiaj zrobiłbym zupełnie inaczej przy wyborze. Powiększyłbym ofertę. Nie korzystałbym z pomocy znajomych agentów, którzy mają pod sobą tak wiele banków. W dobrej sytuacji finansowej, możesz zrobić o wiele więcej sam, niż z pomocą agentów. Możesz to zrobić, ponieważ dla banków jesteś po prostu wartościowy. Więc pamiętaj, że właśnie w takim momencie, Ty jesteś dla banków, a nie odwrotnie!

Koniec końców kredyt hipoteczny otrzymałem. Bank się cieszył, ja również. Jednak do czasu. Na początku, widziałem za co płacę i chętnie przelewałem pobrane środki plus odsetki na konto banku. Rozpoczęta budowa domu, była wystarczajacym powodem, aby nie widzieć problemów z płaceniem kredytu do banku. Widziałem za co płacę i traktowałem całą sytuację jako idealną i cieszyłem się na myśl “innego życia”.
Dzisiaj kiedy patrzę na tę sytuację, określam pewne ruchy jako błąd. Przede wszystkim to, że kiedy zarabiałem miałem możliwość lokowania środków, poszukiwania rozwiazań inwestycyjnych, które miały szanse pracować. I oczywiście miałem o wiele więcej środków, aby realizować ciekawe przedsięwzięcia. A ja za szybko wszedłem w “dobrobyt”, odcinając sobie jednocześnie możliwości zarabiania pieniędzmi, które wtedy bez kredytów stale rosły. Kiedy wziąłem kredyty po prosty moje dochody nie zmniejszyły się, jednak możliwości inwestycyjne znacząco. Dzisiaj myślę, że to był błąd – należało jeszcze troche zgromadzić, inwestować, a następnie korzystać z dobrobytu. Można to po prostu dawkować, a nie zachłysnąć się dobrobytem. Paradoksalnie w tym wypadku wolniej znaczy dosłownie szybciej.

Dzisiaj wiem, że życie na kredyt może oznaczać dwie historie. Pierwsza to taka, kiedy kredyt stanowi większość Twoich zarobków i to jest sytuacja fatalna, a druga to taka, kiedy kredyt stanowi niewielką część np. 15% Twoich zarobków i pozwala Ci bezpiecznie realizować również zadania inwestycyjne, które są jedną z kluczowych umiejętności i zalet, ludzi którzy “mają” pieniędze. Najpierw gromadź i inwestuj. Bogać się małymi krokami. Dobrobyt jest w wielu miejscach – nie tylko w nowym domu, samochodzie czy markowych rzeczach. Po prostu rób to wolniej.

Lekcja wynikające z mojego pierwszego błędu.

  • Kiedy masz dobra sytuację finansową i dobrą historię bankową – Ty jesteś dla banków wartościowy, a nie one dla Ciebie. Często to się zmienia, kiedy jest Ci trudniej. Jednak, kiedy jest dobrze, Ty wybierasz i Ty decydujesz. Masz ogromne pole manewru, jeżeli chodzi o negocjacje. Wykorzystaj to.
  • Przy wyborze kredytu sprawdź co najmniej 7 banków. Twoja wiedza z porównania ofert pozwoli Ci mądrze i skutecznie negocjować.
  • Szkoda pieniędzy na pośredników. W dobrej sytuacji finansowej poradzisz sobie doskonale sam i oszczędzisz sporo pieniędzy.
  • Bogać się wolniej, ale skuteczniej. Gromadź, inwestuj, sięgaj po dobrobyt. Dokładnie w takiej kolejności.

bogać sięwolniejale skuteczniej.

Błąd nr 2 – nieracjonalna troska o “jakość” przy budowie domu.

Nie wiem czy budowałeś dom, jednak to co mówią wszyscy, którzy to zrobili – to święta prawda. A mówią, że do tego co zaplanowałeś finansowo, dołóż jeszcze co najmniej 20%. Wiem, że zaczynając budowę domu, możesz w to nie uwierzyć, bo zwyczajnie nie masz takiego doświadczenia i wiesz lepiej. Jednak niestety mylisz się.
Opowiem Ci jak to wszystko działa. Wokół budowy domu, kręci się naprawdę spory biznes. I teraz pomyśl sam. Gdyby ktoś na początku podał Ci kwotę, która byłaby nieosiągalna zacząłbyś budowę? Większość ludzi pewnie nie, a Ty? A jeżeli otrzymasz mniejsze szacowanie, zaczniesz? No pewnie, a przynajmniej są większe szanse, że tak się stanie. A jak już zaczniesz i zabraknie Ci na końcu 20%, to co zrobisz? Oczywiście pożyczysz. I tutaj banki jak zwykle pomogą Ci. Jednak tym razem będziesz miał już troche inne warunki finansowe. Już masz kredyty, już masz mniejsze możliwości negocjowania. Jest trochę inaczej, trudniej. I jeżeli w pierwszym podejściu nie uwierzyłeś w to, że będzie drożej, i nie wziąłeś więcej, to teraz masz trudniej. Ja tak miałem.
Zupełnie nie uwierzyłem, że przyjdzie taki moment, że będę wybierał najdroższe drzwi, bo to przecież nowy dom i wybieram na “całe życie”. I okna też z najwyższej półki, i płytki do łazienki, też muszą być super, i brama garażowa i jej wszystkie cudowne systemy. Ja złapałem się w tę pułapkę i niestety musiałem znowu pójść do banku, żeby dostać więcej. Niestety już na innych warunkach.
A w przypadku budowy domu, wszyscy dookoła to sprzedawcy, których zadaniem jest po prostu dobrze sprzedać. Pamiętaj o tym. Nie robią nic złego. To po prostu ich praca. Na tym polega. Dlatego też, jesteś wystawiony na niemalże wszystkie techniki sprzedażowe, które mają zniechęcić Cię do zakupu tańszych produktów, a pomóc zakupić droższe. Kilka przykładów z mojego doświadczenia.

  1. Wanna do górnej łazienki, taka z szybą – dzieci będa mogły nurkować i widzieć całą łazienkę. Ale super. Fajnie. Mam taką wannę. Wiesz ile razy moje dzieci z tego skorzystały, właśnie z takiej atrakcji? Uwaga. Ani jednego razu, ale wanna jest.
  2. Drzwi z cichym systemem zamykania. Mają swoją cenę, bo przecież za taki komfort trzeba zapłacić. Jednej informacji nie otrzymałem, że nie dotyczy małych dzieci i nastolatków oraz przeciągów. Taki drobiazg. A dorośli i tak nie walą drzwiami. Tyle, że na to wpadłem dopiero później. Do drzwi oczywiście miałem jeszcze genialny zestaw klamek (na ten jednak już mnie naprawdę nie było stać). Mam nie genialny i jestem bardzo zadowolony.

Mógłbym naprawdę długo tutaj wymieniać takie doświadczenia. Bo to właśnie tak działa. Wszystko w domu jest nowe, chcesz zbudować z jak najlepszych materiałów, otrzymujesz mnóstwo informacji, również takie znajdujesz w internecie. Tyle, że w większości przypadków to marketing, w który bardzo łatwo się wciągnąć. A jak dasz się namówić, to w poczuciu dobrze wykonanej powinności, kupujesz droższe rzeczy, bo przecież nie zbudujesz “złego” domu, a tym samym zasuwasz do banku po kolejne pieniądze – już na innych zasadach.

Lekcja wynikająca z błędu numer 2.

  • Jak zaczynasz budowę i bierzesz kredyt, weź 20% więcej, wynegocjujesz te kwotę na lepszych warunkach w banku, niż przy dwóch podejściach kredytowych.
  • Jest dużo rzeczy budowlanych do domu, które są najtańsze i faktycznie dobre. Nie sugeruj się opowieściami innych, o złych dachówkach, nie takim betonie, i nieszczelnych oknach. Naprawdę trudno takie trafić, nawet jak są najtańsze. Nie daj się złapać w pułapkę marketingu.
  • Monitoruj koszty na bieżąco, szukaj oszczędności w każdej pozycji – naprawdę w każdej. Nie ma takiej rzeczy, która jest w domu najważniejsza. Po prostu nie ma. Wszystkie są ważne. Zobaczysz, jak będziesz już mieszkał, ile razy obejrzysz fundament z dobrego betonu.

Błąd nr 3 – źle dobrana wysokość raty kredytowej do zarobków.

Kiedy pracujesz na etacie i Twoje zarobki mogą wzrosnąć o 10-20% w skali roku, to jest szansa, że bedziesz ostrożny i dobrze rozegrasz swoje warunki kredytowe oraz ich wysokość. Jednak jeżeli pracujesz w branży, w której Twoje zarobki mają perspektywy wzrosnąć powyżej 50, a nawet 100% lub też prowadzisz własny biznes, gdzie często są takie możliwości – wtedy uważaj.
Ja właśnie wpadłem w pułapkę, która wynikała z takiego myślenia. Ponieważ byłem przekonany o swojej nieomylności, a moja pewność siebie zawsze wzrastała wraz z kolejnymi sukcesami, dlatego postanowiłem, że wezmę mniejsze raty, i będę płacił więcej, a szybciej będę wolny. To absolutny błąd. Jest kilka powodów, że nie należy tak właśnie postąpić.

Pierwszy to taki, że kiedy płacę wyższe raty, mniej środków gromadzę i tym samym zmniejszam swoje możliwości inwestycyjne, a drugi to taki, że jeżeli coś się nie powiedzie, mój plan związany z wysokością kredytu w stosunku do dochodu zmieni się momentalnie, a wtedy będę w kłopocie. Co również mi się wydarzyło.
I tutaj taka lekcja z doświadczenia. Podczas negocjacji z bankiem, potrzebowałem stworzyć sytuację, w której moje kredyty będą stanowiły 20% całego dochodu. Jednak nie wziąłem poprawki na zmiany w biznesie, które mogą nastąpić. Aby faktycznie było to 20% załóż, aby były to tyle, w sytuacji, w której coś się nie ułoży. 20% powinno być, kiedy będzie trudniej, a nie na samym początku. Kiedy zdarzą Ci się trudności finansowe w biznesie będzie Ci trudniej negocjować w bankach, a na Twoim koncie zrobi się krucho, bo opłaty, które wzrosną np. do 40% kredytu w stosunku do dochodu, będzie odbierało Ci życie finansowe, takie jakie planowałeś.

Lekcja wynikająca z błędu numer 3.

  • Zaplanuj wysokość raty kredytowej na takim poziomie procentowym, że jak źle coś pójdzie u Ciebie, to całość podniesie się do 20%. Nie dopuść do tego, aby większość Twojego dochodu pożerał kredyt. Wtedy będziesz absolutnie w trudnej, naprawdę niekorzystnej sytuacji nie tylko z budżetem własnym, ale również będziesz  miał skomplikowaną sytuację negocjacyjną z bankiem.
  • Rozłóż kredyt na więcej rat, ale z mniejszą kwotą do spłaty. Pozwoli Ci to, żyć normalnie, gromadzić środki i inwestować. Ten sposób pozwoli Ci o wiele szybciej spłacić kredyt niż, kiedy założysz wyższe raty i krótszy termin, bo odbierzesz sobie pieniądze do zarabiania.

Kiedy założysz wyższe raty i krótszy termin, to odbierzesz sobie pieniądze do zarabiania.

Błąd nr 4 – zgoda na pobranie karty kredytowej.

Kiedy otrzymujesz kredyty, banki często stosują taktykę, że w “gratisie” dają Ci kartę kredytową z limitem. Fajnie to wygląda, bo masz dodatkowe na przykład 25k i często po prostu wpadasz w pułapkę – biorę. Oczywiście nie musisz z niej korzystać. Ale skoro nie musisz z niej korzystać, to po co Ci ona?
Jednak prędzej czy później skorzystasz, a wtedy ponownie wpadasz w szpony kredytów i banków, bo przecież trzeba to spłacić. Oczywiście są sposoby, aby od korzystania z karty kredytowej nie płacić odsetek, jednak tym naprawdę trzeba potrafić dobrze zarządzać. I nie mam tutaj absolutnie na myśli kwesti technicznych zarządzania kartą kredytową, tylko umiejętności zarządzania sobą samym. Karta to “łatwe” do pobrania pieniądze, niewidoczne, bo zamknięte w plastyku.
Karta, którą otrzymujesz może faktycznie służyć na czarną godzinę. Wtedy zamknij ją w „domowym sejfie” i użyj naprawdę w dobrym momencie. Do kiedy możesz radzić sobie inaczej, rób to bez korzystania z karty kredytowej. Chociaż moje doświadczenia bardziej mówią – nie bierz.

Lekcja wynikająca z błędu numer 4.

  • Najlepiej nie korzystaj z potrzeby posiadania karty kredytowej. Po prostu odmów jej przyjęcia. To nic innego jak kolejny, tylko odroczony kredyt. Utrudnia mądre myślenie, jak zarabiać pieniądze, bo masz łatwe już dostępne. Mentalnie to bardzo trudne narzędzie.
  • Karta kredytowa, którą wykorzystasz, będzie kolejnym kredytem. A Ty w razie kłopotów, będziesz miał problem, aby to ułożyć w wygodny dla siebie plan spłaty karty. Tutaj banki są bezlitosne i nie chcą się układać na wygodne dla Ciebie raty, tylko najczęściej narzucają krótkie terminy spłaty, a z tego wychodzą poważne kwoty dla Twojej i tak wymagającej sytuacji.
  • Jeżeli już przyjmiesz kartę, schowaj ją na czarną godzinę i skorzystaj naprawdę w razie już poważnej potrzeby. A jeżeli naprawdę widzisz potrzebę posiadania, poszukaj dobrej, atrakcyjnej oferty, która coś jeszcze ze sobą będzie niosła jakąś korzyść. Zdarza się, że do kart banki aby zachęcić klienta dokładają coś ekstra. Tutaj masz przykład jak może wyglądać korzyść, którą proponuje City Handlowy.
  • Dzisiaj niewiele jest już takich miejsc, gdzie możesz zapłacić tylko kartą kredytową (do niedawna przeloty samolotowe były taka opcją, że najczęściej taka była preferowana forma płatności). Dzisiaj można już zapłacić za nie kartą tradycyjną. Więc, nie korzystaj, aby mieć dostęp do płatności, niektórych transakcji. Szybko skorzystasz, a wtedy masz nowy kredyt.

Błąd nr 5 – rozwiązanie dla firmy, kredyt obrotowy.

Kiedy prowadzisz firmę, bank często, aby było Ci wygodniej proponuje tzw. kredyt obrotowy. Bardzo ciekawe narzędzie, ponieważ otrzymujesz w rachunku limit, za który płacisz tylko wtedy, kiedy go wykorzystujesz i dodatkowo, tylko za część wykorzystaną. Naprawdę ułatwia to życie firmom i przy dużych biznesach, ma to ogromne znaczenie. Bo po prostu bank finansuje Twoje działania. Trochę jak faktoring tylko za mniejsze pieniądze. Bo kiedy ułożysz to tak, że na przykad korzystasz 1. każdego miesiąca jako pokrycie należności, które wpłyną za dwa lub trzy tygodnie, to fantastyczne rozwiązanie. Jeżeli jednak korzystasz z tego w innej formule, bardzo szybko stanie się to Twoim kredytem, a za chwilę po prostu kłopotem. I jest jeszcze jedno zagrożenie. Jeżeli w Twoim biznesie coś nie pójdzie, banki robią tak zwaną restrukturyzację, która polega na tym, że albo musisz w jednym momencie spłacić całość, albo większość, a pozostałą część w ratach, a w najlepszym wypadku (jednak bardzo trudnym do wynegocjowania), zostanie Ci to rozłożone na raty. Jednak nie miej złudzeń, że to będzie dla Ciebie lekkie i przyjemne rozwiązanie.

Lekcja wynikająca z błędu numer 5.

  • Uruchom swój kredyt obrotowy wtedy, kiedy służy jako zabezpiecznie należności terminowych.
  • W przypadku małej firmy (obroty do 1 mln) staraj się nie korzystać z tej formy kredytowania. W przypadku trudności finansowych w firmie, możesz mieć nie lada kłopot. Oczywiście, możesz mieć również szansę na uratowanie biznesu, jednak wymaga to już naprawdę sporych umiejętności biznesowych.
  • Jeżeli zdecydujesz się na kredyt obrotowy, negocjuj, aby nie trzeba było go odnawiać co roku. Jeżeli tego nie zrobisz, rok w rok będziesz miał analizowane przez bank dokumenty, a jeżeli coś się bankowi nie sposoba, możesz mieć restrukturyzację kredytu, a to równa się dla Ciebie kłopoty.
  • Jeżeli zdecydujesz się na uruchomienie kredytu, nie korzystaj z maksymalnej możliwości. Proponuję korzystanie do 50% możliwości. W razie trudności, będzie to wszystko do spłaty bardziej w zasięgu Twojej ręki.
  • Opisane rady dotyczące kredytu obrotowego nie dotyczą dużych firm, tam wszystko rządzi się zupełnie innymi prawami, a ponadto jest szereg dodatkowych narzędzi finansowych, z których więksi gracze biznesowi korzystają.

Błąd nr 6 – nie zawsze będzie tak kolorowo jak dzisiaj, przyjdą trudniejsze chwile.

Kiedy doświadczasz sukcesu, bardzo łatwo stracić z oczu fakt, że w biznesie nie ma tak, że zawsze są tylko sukcesy. Są również chwile, kiedy po prostu nie idzie. Rynek rządzi się swoimi prawami. A w obecnych czasach, wszystko może zmienić się nawet w ciągu kilku tygodni. I co wtedy się dzieje? Jesteśmy rozczarowani, zaczynamy korzystać z kredytów, licząc na to, że za chwilę się to wszystko wyprostuje, że za chwilę wrócimy do gry. I uwaga, najczęściej tak się dzieje. Często bywa jednak tak, że nie wiemy ile ta “chwila” potrwa. I czy jesteśmy w stanie dotrwać do momentu, kiedy znowu zadziała, trudno powiedzieć.
Kiedy decydujesz się już na kredyt, weź po uwagę nie tylko co może się w Twoim biznesie, czy życiu finansowym wydarzyć dobrego, ale przede wszystkim, co może pójść nie tak i jak wtedy będą wyglądały Twoje możliwości spłaty zaciągniętych zobowiązań. Historia biznesu pokazuje, że kredyty są tylko jedną z możliwości, jednak nie jedyną. I pamiętaj najważniejsze, że banki to też biznes, one nie są instytucją dobroczynną, której zadaniem jest Ci pomóc, banki to biznes – i to jeden z najlepszych na świecie.

Lekcja wynikająca z błędu numer 6.

  • Jeżeli zdecydujesz się na kredytu, ustal kwotę do spłaty taką, którą będziesz w stanie płacić, kiedy będzie w Twoim życiu finansowym naprawdę źle.
  • Nie zapominaj, że banki to też biznes, i ich zadaniem jest przede wszystkim zarabiać. Dlatego też, negocjuj co tylko możesz, bo tam jest tak samo jak u Ciebie. Wszystko może wyglądać zupełnie inaczej dla każdego. Każde negocjacje są możliwe. Tam również są ludzie na stanowiskach, którzy mają odpowiedni i różne możliwości negocjowania z Tobą.
  • Pamiętaj, że w biznesie nie zawsze jest tylko dobrze, nie kieruj się w zaciąganiu kredytów tylko tym co jest dzisiaj. Kieruj się tym co może być jutro, zarówno w dobrą, jak i złą stronę.

Nie zapominaj, że banki to też biznes, i ich zadaniem jest przede wszystkim zarabiać.

Pamiętaj, że kredyty bardzo łatwo bierze. W dobrych czasach bardzo łatwo powiedzieć sobie, że to zabezpieczenie na gorsze czasy lub też, możesz wpaść w pułapkę myślenia, że zawsze będzie dobrze. Bo jak jest dobrze, to jest dobrze. Takie trochę śmieszne powiedzonko, jednak bardzo prawdziwe.
W momencie kiedy zaczyna u Ciebie szwankować w finansach uruchamiasz spiralę kredytów, trochę jak w grze hazardowej, że może się uda. I jeżeli masz mocne nerwy to jesteś w stanie w ten sposób jakiś czas wytrzymać. Bardzo to wymagająca sytuacja dla psychiki.
Rada, którą chce podsumować cały ten artykuł jest taka.

Od samego początku prowadzenia swojej firmy, utrzymuj oddzielne konto, na którym systematycznie będziesz gromadził środki na inwestycje, na trudne czasy. To właśnie to konto pozwala zachować równowagę i daje szanse na przetrwanie.

Kredyty również mogą być takim rozwiązaniem, ale różnica pomiędzy jednym a drugim jest kolosalna. Twoje własne konto to bezpieczeństwo, kredyty to pozorne bezpieczeństwo.

Wiem, że każdy ma swój rozum i zrobi po swojemu. Ja podzieliłem się z Tobą, tym czego sam doświadczyłem podczas 11 lat prowadzenia biznesu. Opisane historie za każdym razem bolały co niemiara. Jeżeli potrafisz z tego skorzystać to dobrze. A jeżeli masz jakieś rozwiązania, którymi możesz się podzielić to zapraszam do dyskusji.

Pamiętaj, że wszystko co opisałem nie jest rekomendacją postępowania, a jedynie moimi doświadczeniami, które miały być tylko lekcją, aby w przyszłości działać mądrzej. A główna lekcja nie dotyczyła banków, tylko mnie i mojej wiedzy.
Wszystkie opisane przeze mnie historie mogą wyglądać zupełnie inaczej, bo banki mogą być Twoim absolutnym sprzymierzeńcem, czego również nie jednokrotnie doświadczałem (może opiszę w jakimś kolejnym artykule, jeżeli będzie Cię to interesowało). Aby tak się stało potrzebujesz tylko wiedzy jakie produkty wybierać i w jaki sposób z nich mądrze korzystać.

I ostatnia refleksja. Nikt nie lubi być niewolnikiem, bo cierpi psychika. Jeżeli potrafisz wybrać właściwe rozwiązania, masz możliwość nigdy się nim nie stać. Wybór jak zawsze należy do Ciebie.

zarejestruj

Podziel się: